PORZĄDEK MSZY ŚWIĘTYCH

Czy odrzucanie liturgicznych reform Piusa XII jest „niezgodne z prawem”?

Czy odrzucanie liturgicznych reform Piusa XII jest „niezgodne z prawem”?

x. Antoni Cekada


P. Zastanawiałem się, jak Xiądz uzasadnia odrzucenie „reform” Wielkiego
Tygodnia za Piusa XII. Jeśli zasada „epikei” jest przytaczana,
wydawałoby się, że nie ma ona tu zastosowania, założywszy ważność
panującego Papieża i jego słuszną władzę dokonywania takich „zmian”.
Miałem wrażenie, że epikeia ma zastosowanie tylko wtedy, gdy prawo
zaczyna działać przeciwko dobru wspólnemu i musi być ignorowane. Będę
wdzięczny za myśli Xiędza. Dziękuję za Xiędza fantastyczną pracę i czas.

P. Dziękuję za podesłanie mi tych odnośników do Xiędza wspaniałej strony
i za piękne ceremonie przedstawione na zdjęciach. Jeśli chodzi o zmiany
Wielkiego Tygodnia z 1955 roku: czytając argumenty z 1955 stojące za
powodami zmian, „nowatorzy” mówili o „powrocie do wcześniejszych
tradycyj” oraz o „uproszczeniu ceremonij”, etc.: te same argumenty,
[które posłużyły] później na poparcie całego Novus Ordo. Doprawdy, cała
sprawa śmierdzi Bugninim. Hannibal przyznał w swych wspomnieniach, że
był to ważny krok ku liturgicznej anarchii, którą później stworzył z
Pawłem VI i wszystkimi ich protestanckimi przyjaciółmi i biskupami. Nie
mam żadnych wątpliwości, że zmiany z 1955 powinny były być wyrzucone
(podobnie jak i reszta „innowacyj” Bugniniego).

Jednakże mam dwa główne pytania: co nam to mówi o Papieżu Piusie XII w
tych ostatnich latach za to, że pozwolił na i używał tej nowej ceremonii
i również, bowiem jesteśmy w okresie Interregnum od 1958 roku, w jaki
sposób uzasadniamy to, że w poszczególnych przypadkach odprawiamy
starsze ceremonie, który zostały zastąpione przed 1958 rokiem, tak, aby
to nie wyglądało, że „wybieramy sobie”, których ceremonij będziemy
używać. Czy to z powodu uznania, że Papież Pius XII nigdy by się nie
zgodził ze zmianami, gdyby wiedział, co się potem stało, jak my to
wiemy? Czy też dlatego, że tak naprawdę nigdy nie promulgował zmian (jak
niektórzy myślą)? Czy też po prostu dlatego, że Bugnini stał za tym
wszystkim? Bardzo będę wdzięczny za Xiędza przemyślenia o tym, bowiem
głowię się nad tym tematem od pewnego już czasu.

O. Na przestrzeni lat wiele razy zadano nam to pytanie. Odpowiedź jest
dość prosta i oparta jest na zdroworozsądkowych zasadach, które stoją u
podstaw całego kościelnego prawodawstwa.

Prawa promulgujące reformy liturgiczne Piusa XII były ludzkimi prawami
kościelnymi, podporządkowanymi ogólnym zasadom interpretacji dla
wszystkich praw kościelnych. Jako takie nie zobowiązują z dwóch powodów:

I. BRAK STAŁOŚCI (CZY TRWAŁOŚCI)

Stałość jest istotną cechą prawdziwego prawa. Reformy z 1955 były tylko
przejściowymi normami; w oczywisty sposób wynika to z późniejszego
prawodawstwa i współczesnych mu komentarzy autorstwa tych, którzy byli
odpowiedzialni za stworzenie ich.

W swej książce z 1955 roku, Uproszczenie rubryk, sam Bugnini w
wyczerpująco jasny sposób wyraża to w następujących ustępach:

„Obecny dekret ma charakter przemijający. Jest w istocie pomostem
pomiędzy starym a nowym oraz, może lepiej, strzałą wskazującą kierunek
przyjęty przez obecną odnowę.

Uproszczenie to nie obejmuje wszystkich dziedzin, które zasługiwałyby na
reformę, ale tylko na chwilę obecną rzeczy, które są najłatwiejsze i
najbardziej oczywiste oraz z natychmiastowym i odczuwalnym skutkiem […].
W tym uproszczeniu, będącym ‘pomostem’ między stanem obecnym a ogólną
reformą, kompromis był nieunikniony.

Reforma ta jest tylko pierwszym krokiem ku środkom o szerszym zasięgu i
dokładny osąd części nie jest możliwy, chyba że jako część pewnej
całości.”

W komentarzu z 1956 roku dotyczącym obrzędów Wielkiego Tygodnia
(Bibliotheca Ephemerides Lit. 25, s. 1) Bugnini mówi:

„Dekret Maxima redemptionis nostrae mysteria, promulgowany przez Świętą
Kongregację Obrzędów 16 listopada 1955 roku [i wprowadzający nowy Wielki
Tydzień] jest trzecim krokiem ku ogólnej reformie liturgicznej.”.

Takim normom (jak to widzimy teraz) brakowało istotnych cech prawa
„stałości czy trwałości” i stąd nie są już zobowiązujące.

2. USTANIE

Ludzkie prawo kościelne, które było obowiązujące, gdy promulgowane, może
stać się szkodliwe (nociva) przez zmianę okoliczności po upływie pewnego
czasu. Gdy to się dzieje, takie prawo przestaje zobowiązywać. (Napisałem
kilka artykułów, które dotyczą tego tematu.)

Tradycjonaliści stosują tę zasadę (co najmniej domyślnie [ang.
„implicitly”]) wobec dużej liczby przepisów kościelnych, a stosuje się
to tak samo wobec reform z 1955 roku.

Liczne porównania w zasadach i praktykach między Mszałem Pawła VI a
reformami z 1955 roku obecnie czynią stałe używanie tych ostatnich
szkodliwym, ponieważ takie używanie promuje (przynajmniej domyślnie
[ang. „implicitly”]) niebezpieczny błąd, który głosi, że „reforma” Pawła
VI była tylko kolejnym krokiem w organicznym rozwoju liturgii
katolickiej.

Rzeczywiście, to jest to właściwe kłamstwo, które Paweł VI ogłosił w
pierwszych dwóch akapitach Missale romanum, swej Konstytucji
Apostolskiej z 1969 roku promulgującej Novus Ordo.

Nie ma sensu podtrzymywać to oszustwo nalegając, że prawodawstwo z 1955
roku nadal obowiązuje, zwłaszcza, gdy teraz wiemy, że to wszystko było
częścią dalekosiężnego spisku modernistycznej kabały Hannibala
Bugniniego w celu zniszczenia Mszy.

Tu, w swej książce z 1955 roku, Uproszczenie rubryk, Bugnini ogłasza
długoterminowy cel tych zmian:

„Zajmujemy się ‘odnową’ [liturgii] […] [czyniąc z niej] nowe miasto, w
którym człowiek naszej ery będzie mógł żyć i czuć się swobodnie.

Jest bez wątpienia jeszcze za wcześnie, aby oszacować pełny wpływ tego
dokumentu, który stanowi ważny punkt zwrotny w historii obrzędów
liturgii rzymskiej”.

„Ci, którzy są spragnieni bardziej pełnej, realistycznej odnowy
liturgicznej są raz jeszcze, powiedziałbym, wręcz zaproszeni, w ciszy,
by mieć oczy otwarte i przeprowadzić dokładne badanie zasad tu
wysuniętych, aby dostrzec ich możliwe zastosowanie.

Bardziej niż w którejkolwiek innej dziedzinie, reforma w liturgii musi
być owocem inteligentnej, oświeconej współpracy wszystkich sił
czynnych”.

A tu Bugnini opisuje, jak jego komisja od „reformy” doprowadziła do
tego, że zmiany liturgiczne zostały zatwierdzone przez Piusa XII:

„Komisja cieszyła się pełnym zaufaniem Papieża, który był informowany na
bieżąco co do jej prac przez prałata Montiniego [Pawła VI, modernistę,
który miał promulgować Novus Ordo], a jeszcze bardziej, co tydzień,
przez ojca Beę [pół-żyda, modernistę i pierwszoplanowego ekumenistę na
Soborze Watykańskim II], spowiednika Piusa XII. Dzięki nim komisja była
w stanie osiągnąć poważne wyniki, nawet w okresach, gdy Papieża choroba
nie pozwalała wszystkim innym się z nim spotykać”. (Reforma liturgiczna,
s. 9)

Tak więc liturgiczne twory masona były przedstawiane do zatwierdzenia
choremu papieżowi, przez dwóch spiskujących modernistów, którzy będą
znacznymi graczami w niszczeniu Kościoła podczas Soboru Watykańskiego
II.

Bugnini w swych wspomnieniach faktycznie zatytułował rozdział dotyczący
jego udziału w przedsoborowych zmianach następująco: „Klucz do reformy
liturgicznej”. Przygotowało to grunt pod to, co miało nastąpić.

Dwa tygodnie moich seminaryjnych wykładów z liturgii w „Erze nowożytnej”
poświęcam zbadaniu przedsoborowych okoliczności poprzedzających
późniejsze „reformy”. Problemy zarysowane w artykułach biskupa Dolana i
xiędza Ricossy, które do tej pory pojawiły się na naszej stronie*, są
tylko szczytem góry lodowej.

Tradycjonaliści słusznie odkładają na bok wiele innych praw kościelnych
jako nie mających zastosowania. A fortiori (łac. „tym bardziej” – przyp.
tłum.) powinni ignorować prawa liturgiczne, które były brudnym dziełem
człowieka, który zniszczył Mszę.

(Internet, 27 kwietnia 2006)
Powrót