Bulla "Unam Sanctam" Bonifacego VIII- Ks. Rafał TrytekNajnowszy numer
"Pro Fide Rege et Lege" (nr 1 (67) 2011), poświęcony jest wymienionemu w tytule dokumentowi papieża Bonifacego VIII (1294-1303). Niestety prawda katolicka nie została w czasopiśmie wystarczająco potwierdzona, a częściowo została wręcz zniekształcona i zamazana.
Serię poświęconą wydarzeniom pontyfikatu Bonifacego VIII otwiera artykuł R. Mozgola
"`Francuski puszczyk` kontra
`czarnoksiężnik z Rzymu` -
konflikt między królem Francji a papieżem jako tło bulli papieskiej `Unam Sanctam`". W gąszczu historycznej narracji wypowiada autor szereg twierdzeń, które nie są całkowicie zgodne z prawdą katolicką- prawdą jedyną. Na str. 3 czytamy:
"...Jednak unieważnionej przez Klemensa V bulli Bonifacego VIII `Unam Sanctam` poświęcono w trakcie trwania Soboru Watykańskiego I więcej miejsca niż ważnym dokumentom wcześniejszych soborów..." .Pojawiają się pytania: W jakim stopniu
"Unam Sanctam" została unieważniona? Dlaczego dogmatyczny Sobór Watykański zajmował się tak intensywnie
"unieważnioną" bullą? Czy Klemens V odwołał dokument całkowicie, czy tylko jej fragmenty? Autor niestety nie odpowiada w tym momencie na to pytanie, sugerując jedynie całkowite zniesienie jej postanowień, czym zaprzecza swoim późniejszym wnioskom.
Oto pod koniec artykułu, str. 28, czytamy: "Istnieje jednak aspekt bulli
"Unam Sanctam" obowiązujący do dziś i wielokrotnie przypominany w tradycyjnych orzeczeniach dogmatycznych Kościoła. Stanowi go teologiczna definicja Kościoła zawarta m. in. w pierwszym fragmencie i ostatnim zdaniu papieskiego dokumentu z 1303 roku. Definicja "poza Kościołem nie ma zbawienia" stanowi nieomylną formułę dogmatyczną..." Ryszard Mozgol unika niczym diabeł święconej wody przytoczenia owego ostatniego zdania, a brzmi ono tak:
"Porro subesse Romano Pontifici omni humanae creaturae declaramus, dicimus, diffinimus omnino esse de necessitate salutis" Denz. 875). W
" Pro Fide" (str.68) mamy polskie tłumaczenie tego fragmentu:
"... Stwierdzamy zatem, deklarujemy i ogłaszamy, że do zbawienia absolutnie konieczne jest przyjęcie prawdy, iż wszystkie istoty ludzkie podlegają Rzymskiemu Papieżowi". Komentarz autora artykułu:
"Końcowa formuła bulli przeraża swoją jednoznacznością..." (str.28). Przeraża? Chyba tylko zwolennika FSSPX. Bezkompromisowy katolik raduje się natomiast z jasnych słów Następcy Świętego Piotra, będących kolejnym potwierdzeniem katolickiej doktryny. Zaiste, jasne słowa papieża wykluczają koncepcję teologiczną FSSPX, według której można by przez pół wieku NIE PODLEGAĆ papieżowi, ignorować i zwalczać jego nauczanie, orzeczenia, promulgacje rytów sakramentów, prawa, kanonizacje. Bractwo św. Piusa X żyje własnym życiem
"eklezjalnym", w którym kontakty z osobą domniemanego papieża mają charakter wyłącznie kurtuazyjno-dyplomatyczny. Nie istnieje natomiast u nich zależność typu poddany-przełożony w stosunku do domniemanej hierarchii.
"Lefebryści" mydlą oczy swym wiernym bajkami o odrzuceniu
"ślepego posłuszeństwa papieżowi", a przecież struktury FSSPX są całkowicie autonomiczne w stosunku do rzekomej hierarchii kościelnej i nie może być mowy u nich o JAKIMKOLWIEK posłuszeństwie w stosunku do niej.
Księża Bractwa ciągle używają też opowiastki o papieżu jako
"złym tatusiu". W historii Kościoła było wielu papieży niezbyt godnych zajmowanego urzędu, ale wszyscy byli wyznawcami Wiary Katolickiej, w przeciwieństwie do zajmujących stolice kościelne modernistów. Dlatego katoliccy papieże (włącznie z tymi błądzącymi) byli OJCAMI w Wierze dla katolików. Nie są nimi natomiast niedowiarkowie tacy jak Benedykt XVI czy Jan Paweł II. Ojcostwo papieży jest duchowe i zasadza się na pokrewieństwie Wiary. Dlatego sedewakantyści przeprowadzają
"test na ojcostwo", z którego jasno wynika, że moderniści tacy jak Montini czy Ratzinger są z nami zupełnie
"niespokrewnieni".
Powracając do artykułu Mozgola- stanowi on bardzo subiektywną i tendencyjną wizję historii Kościoła, w której racja przypisywana jest jednostronnie stronnictwu antypapieskiemu.. W przypisie nr 53, na str. 16 pisze autor :
"Nie sposób odmówić sobie w tym miejscu uwagi, że francuska uzurpacja stanowiła prostą konsekwencję sukcesu antycesarskiej koncepcji papieskiej XI wieku, w myśl której cesarz był tylko usuwalnym urzędnikiem..." Tłumaczenie ekscesów Filipa Pięknego papieską walką o wolność Kościoła przeciw cesarzom? Rzecz charakterystyczna, że autorowi nie przeszkadza traktowanie papieży jak
"usuwalnych urzędników" przez cesarzy, którzy raz po raz ustanawiali schizmatyckich antypapieży. I to pomimo, że władza papieska i jej prerogatywy pochodzą od Chrystusa, a władza cesarska jako taka, powstała w wyniku historycznego rozwoju i nigdy nie miała określonych prerogatyw.
Ryszard Mozgol cytuje jako
"autorytety" historyczno-teologiczne Dantego, czy św. Bernarda z Clairvaux. O ile cytowanie gibelińskiego poety jest całkowitym nieporozumieniem, o tyle zdanie św. Bernarda bardziej zasługuje na uwagę, aczkolwiek należy pamiętać, że święci nie są nieomylni, a Doktor Miodousty słynął wymową, ale w postępowaniu praktycznym nie jaśniał roztropnością. Zachowajmy złoty środek pomiędzy
"fideizmem" św. Bernarda, a
"racjonalizmem" św. Anzelma.
Ks. Rafał Trytek, 26 maja 2011, św. Filipa Nereusza
Powrót